Przewalilam sie na grzbiet na mojej lewitujacej skale.
- Tak, tak, a c... - katem oka zauwazylam jakis ruch po drugiej stronie jeziorka. Odwrocilam glowe i spojrzalam w tamto miejsce. Byla tam wadera, ktora szla powoli przez wysoka trawe z rozmarzona mina na pysku, kolczanem strzal i lukiem na grzbiecie. Nucila cos, zupelnie nie zdajac sobie sprawy z towarzystwa. Zaintrygowalo mnie o, choc nie wiedzialam dlaczego.